"Każdy może być wolontariuszem" - czyli jak angażować uczestników wydarzenia do pomocy.
Alicja Król
W moim życiu miałam przyjemność uczestniczyć w wielu wydarzeniach mających znamiona wolontariatu, najpierw organizowanych przez szkołę, później przez harcerstwo, a teraz m.in. przez Studentów dla Rzeczypospolitej.
W mojej "karierze" wolontariuszki mogłam przez wiele lat obserwować pewne zjawisko, które wydaje mi się niezwykle interesujące, w związku z tym chciałam je opisać w niniejszym artykule, i zastanowić się, jak wykorzystać je w przyszłej pracy o charakterze wolontaryjnym.
Mianowicie podczas pracy wolontaryjnej nierzadko zdarzało się, że podczas organizacji danego wydarzenia, jego uczestnicy, niezwiązani z organizacją, sami podchodzili i starali się pomóc "właściwym" organizatorom odpowiedzialnym za właściwy przebieg organizowanego wydarzenia.
Jako przykład mogę podać doświadczenie z organizacji happeningu "Namioty Wyklętych", w który miałam przyjemność uczestniczyć jako wolontariusz stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej, podczas którego opisywane przeze mnie zjawisko występowało w skali inspirującej mnie do napisania niniejszego artykułu.
Wydarzenie polegało na ustawieniu wojskowych namiotów, na terenie muzeum żołnierzy wyklętych w Warszawie, w których znajdowały się plansze przybliżające sylwetki najbardziej znanych, (oraz tych mniej) bohaterów podziemia komunistycznego, z okresu wczesnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wydarzenie to miało miejsce podczas Nocy Muzeów, gdy wielu turystów odwiedza interesujące ich muzea i wystawy. Ci właśnie ludzie po zwiedzeniu ekspozycji muzealnej, przychodzili do nas zapoznać się z naszą wystawą, wchodząc z nami w dyskusje, czy dzieląc się swoimi historiami na ten temat.
W pewnym momencie starszy pan zaczął opowiadać historię osoby której nie mieliśmy na naszej wystawie wzbudzając zainteresowanie zarówno naszych wolontariuszy, czy gości nas odwiedzających.
Takich sytuacji było znacznie więcej, a dodatkowo przypomniała mi podobne wydarzenia z czasów harcerskich, gdy podchodzono do nas i opowiadano o swoich przygodach w harcerstwie, dając nam "darmową" reklamę
Nie oceniam wartości historycznej takiego spontanicznego "wykładu" jakiego udzielił nam ten pan, niemniej wiem, że wzbudziła ona dyskusje wśród odwiedzających, i mogła zainteresować kogoś do szukania dodatkowych informacji na temat danej osoby, tak jak to uczyniła w moim przypadku, i po powrocie z wydarzenia, dzięki tej sytuacji mogłem poszerzyć swoją wiedzę na dany temat.
Tak samo w harcerstwie gdy organizowaliśmy np. zbiórki charytatywne, zdarzały się spontaniczne okrzyki ludzi, "ej tu są harcerze, to na pewno warto wesprzeć".
Przechodząc do wniosków jak wykorzystać takie sytuacje na rzecz pracy wolontariatu uważam że:
1. Należy dbać o dobrą markę organizatorów, by nie prowokować nieprzyjemnych sytuacji, takich jak oskarżenia o oszustwo, czy tym podobne. Logo organizatora, czy np, mundury harcerskie powinny być zawsze dobrze widoczne.
2. Należy zachować przestrzeń na kulturalną dyskusję, ale też polemikę z celami przyświecającymi
wydarzeniu (wszak nie wszyscy muszą sie zgadzać z czczeniem pamięci o Żołnierzach Wyklętych, gdyż nie byli oni jednorodną formacją - jeśli ktoś chce dyskutować na dany temat organizatorzy powinni być na nią przygotowani)
3. Uważam że dobrze jest zadbać o wysoki poziom kompetencji miękkich wśród wolontariuszy, oraz nauczyć ich kulturalnie dyskutować, by byli w stanie polemizować z osobami negatywnie nastawionymi do organizowanego wydarzenia, oraz "nakręcać" osoby nastawione pozytywnie, np. zadając umiejętne pytania.
To wszystkie wnioski jakie mam na ten moment, mam nadzieję, że przyszła praca wolontariusza pozwoli mi sprawdzić jak działają w praktyce.
Czy wolontariat ma rację bytu również w na wsi i w małych miastach ?
Marcin Witkowski
Na dzień 20 października 2024 r. w Krajowym Rejestrze Sądowym było zarejestrowanych 3313 podmiotów, mających siedzibę w samym mieście w Krakowie, zaliczających się do grupy „Stowarzyszenia, inne organizacje społ. i zawodowe, fundacje, ZOZ”1. Z kolei w tym samym czasie w KRS było zarejestrowanych 18 tego typu podmiotów, mających swoją siedzibę na terenie gminy Miączyn, w województwie lubelskim.2 Liczba mieszkańców Krakowa na dzień 31 grudnia 2023 r. wynosiła w przybliżeniu 806,2 tys. osób3, natomiast liczba mieszkańców gminy Miączyn w 2019 r. wynosiła 5726 osób.4 Uznając te dane za odzwierciedlające w pełni aktualny stan rzeczy, należałoby przyjąć, że na obszarze miasta Krakowa przypadałoby w przybliżeniu 243 mieszkańców na jedną organizację, skatalogowaną w wyszukiwarce KRS w kategorii, w której znajdują się organizacje społeczne (głównie stowarzyszenia, fundacje i związki zawodowe). W przypadku gminy Miączyn, zgodnie z ww. danymi należałoby przyjąć około 311 mieszkańców na jedną tego typu organizację. Nawet przyjmując dwukrotne zwiększenie liczby ludności w Krakowie, bądź dwukrotne jej zmniejszenie na obszarze gminy Miączyn w czasie pomiędzy odpowiednio grudniem 2023, a październikiem 2024 r. oraz grudniem 2019 r., a październikiem 2024 r., oba stosunki znajdowałyby się w tym samym rzędzie wielkości, tj. kilkuset osób, przypadających na jedną organizację. Te liczby wskazują zatem, że w małych miejscowościach jest przynajmniej teoretycznie pewna „baza” do prowadzenia działalności wolontariackich, jaką są organizacje pozarządowe (NGO’s). Rozpoczynając studia w Krakowie kilka lat temu, zauważyłem jednakże przepaść pomiędzy działalnością wolontariacką w gminie Miączyn, z której pochodzę (i jej okolicach) czy w mieście powiatowym Zamość, gdzie znajdowało się liceum, do którego uczęszczałem, a taką działalnością w Krakowie.
Ze swojego doświadczenia mogę wskazać zasadniczo trzy typy działalności wolontariackiej, która istnieje na Zamojszczyźnie. Pierwszą i najbardziej rozwiniętą jest działalność charytatywna. Z dzieciństwa pamiętam propozycję zaangażowania mnie choćby jako wolontariusza Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy czy kilka zbiórek charytatywnych na ciężko chorych młodych ludzi, o których głośno było na całej Zamojszczyźnie. Kiedy byłem dzieckiem i nastolatkiem, szkoły na Zamojszczyźnie powszechnie zachęcały uczniów do wsparcia akcji „Góra Grosza”, „Pomóż dzieciom przetrwać zimę” czy kilku akcji zbierania nakrętek. Zachęcanie do wsparcia przekładało się również na częsty udział dzieci i młodzieży szkolnej w takich akcjach. Gdy uczęszczałem do gimnazjum, dwukrotnie zbierałem pieniądze na „Górę Grosza” czy też byłem uczestnikiem przekazania pieniędzy na zbiórkę na rzecz chorej dziewczyny podczas koncertu, zorganizowanego w celu zebrania pieniędzy finansujących jej leczenie. Koncert ten zorganizowano z rozmachem i wieloma pobocznymi atrakcjami w małej miejscowości Grabowiec - udane zorganizowanie takiego przedsięwzięcia na zamojskiej prowincji świadczy o potencjale na charytatywną działalność wolntariacką na tych terenach. Pewne znaczenie miały wtedy i mają dzisiaj na Zamojszczyźnie również parafialne koła „Caritas”.
Dosyć rozpowszechnioną działalnością, którą można zakwalifikować jako wolontariacką jest ta skupiona wokół lokalnych Kół Gospodyń Wiejskich (KGW). Nawet jeżeli „panie z koła” nie są stricte wolontariuszkami, to działają z reguły nieodpłatnie. Specyfika tych kół powoduje jednakże, że mają bardzo ograniczony zasięg – koła powstają w bardzo małych miejscowościach. Z małym zasięgiem wiąże się również ograniczony charakter działalności kół. KGW są nastawione na samopomoc i edukację gospodyń wiejskich i ich rodzin w zakresie gospodarstwa domowego. Oprócz prowadzenia różnorakich zajęć dla swoich członkiń, koła te przede wszystkim współorganizują lokalne imprezy i uroczystości. Biorąc pod uwagę również raczej niewielkie zainteresowanie ludzi młodych tą działalnością, KGW nie mają dużego potencjału, aby rozwiązywać poważne problemy mniejszych ośrodków.
Pewne znaczenie jako organizacje społeczne mają również fundacje i stowarzyszenia zbierające środki na remonty obiektów sakralnych czy np. renowacje cmentarzy. Take przedsięwzięcia jednakże są w polskich realiach w sposób znaczący wspierane przez władze centralne, samorządowe, fundusze zagraniczne i unijne. Powyższe wskazuje, że potencjał rozwoju z wymienionych typów działalności ma tylko działalność charytatywna.
Ponadto na polu inicjatyw oddolnych, niekoniecznie opierający się na działalności wolontariackiej należy jeszcze wspomnieć o protestach, które co jakiś czas ie odbywają się na Zamojszczyźnie. Można wymienić chociażby demonstracje przeciwko wydobyciu gazu łupkowego w Żurawlowie, wpisujące się w trend ogólnopolski i ogólnoświatowy protesty przeciwko Zielonemu Ładowi czy protesty przeciwko komponentowi kolejowemu CPK. Prężnie niegdyś działający NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, w dzisiejszych czasach nie wykazuje dużej aktywności. Być może to „niezagospodarowanie” spraw nurtujących mieszkańców stanowi pole do popisu dla inicjatyw działających w oparciu o wolontariuszy. Takiego „zagospodarowania” przez wolontariuszy mogą również wymagać kwestie lokalnej historii najnowszej – bohaterów I i II wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, okupacji niemieckiej, partyzantki antykomunistycznej po wojnie. W ostatnich latach, bohaterowie tamtych wydarzeń byli upamiętniani. Przykładami są np. liczne pomniki, np. znajdujący się w Zawalowie-Kolonii, który został postawiony na pamiątkę żołnierzy z działającego po wojnie II Inspektoratu Zamojskiego Armii Krajowej. Inicjatywę w tym zakresie przejawiają jednak przede wszystkim władze centralne, a także do pewnego stopnia rodziny zasłużonych, władze lokalne, lokalne parafie rzymskokatolickie. Jeżeli chodzi o organizacje pozarządowe, warty do wymienienia jest tu prawdopodobnie jedynie Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
Z kolei, gdy rozpocząłem studia w Krakowie, mogłem dołączyć do wielu organizacji o różnym profilu. Na mojej Alma Mater – Uniwersytecie Jagiellońskim obok wielu kół naukowych, istniało wiele organizacji o charakterze kulturalnym, np. All in UJ czy bractwo Czapki Krakowskiej. W Krakowie charakter społeczno-polityczny miały np. stowarzyszenie KoLiber czy stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej, do którego dołączyłem na przełomie 2019 i 2020 r. Prócz tego istniały i istnieją w Krakowie liczne organizacje na rzecz rozwoju poszczególnych dzielnic, organizacje ekologiczne towarzystwa sportowe. Osobną kategorią są prężnie działające organizacje dobroczynne (w wielu przypadkach o zasięgu krajowym lub globalnym), których wolontariusze lub fundraiserzy działają na ulicach miasta, np. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, WWF, Greenpeace, S.O.S. Wioski Dziecięce. Można zauważyć wspomnianą już w tym artykule pewną przepaść między prowincją i dużym miastem w kwestii działalności wolontariackiej.
Jaka jest przyczyna tak niewielkiego natężenia działalności wolontariackiej na Zamojszczyźnie i zapewne w wielu innych prowincjonalnych zakątkach Polski – w szczególności działalności niebędącej charytatywną ? W moej ocenie najważniejszą przyczyną jest odpływ młodych ludzi do dużych miast. Związane jest to z niedoborem dobrze płatnych miejsc pracy w małych ośrodkach i rosnącymi oczekiwaniami ludzi młodych wobec życia. Młodzież, będąca zazwyczaj najbardziej odpowiednią kategorią ludzi do zadań wolontariackich nie może angażować się w wolontariat na prowincji, gdyż układa sobie życie w dużych miastach i ewentualnie działa społecznie tamże. Jako inne przyczyny można też wymienić prawie nieistniejącą promocję takiej działalności przez władze samorządowe na tym terenie, małe zaangażowanie trzeciego sektora przez samorządy w zadania tych władz, a także niską świadomość lokalnych społeczności co do możliwości rozwiązania swoich problemów dzięki stowarzyszaniu się.
Co może być zaskakujące dla niektórych czytelników, odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest mimo wszystko twierdząca. Ludność z przywoływanej przeze mnie prowincji, mimo że niekoniecznie zamożna, to jednak potrafi angażować się charytatywnie, wspomagając różne zbiórki pieniężnie czy chociażby udostępnieniem w mediach społecznościowych. Spodziewam się, że podobnie sytuacja się przedstawia na wsiach i mniejszych miastach położonych w innych regionach Polski. Osoba pragnąca działać społecznie w oparciu o wolontariuszy na prowincji powinna sprofilować swoją działalność w pierwszej kolejności na pomoc charytatywną, z którą najbardziej kojarzy się w Polsce wolontariat. Pomimo poprawy sytuacji ekonomicznej Polski i Polaków, zwiększenia wydolności i profesjonalizmu struktur administracyjnych państwa czy rozwoju medycyny w ostatnich dwudziestu-trzydziestu latach, to szeroko rozumiana dobroczynność zyskuje największe uznanie i wsparcie wśród różnych typów działalności społecznej nie tylko na polskiej prowincji, ale szerzej: w skali całego kraju. Niezależnie od poglądów religijnych, należy zgodzić się z ewangelicznymi słowami Jezusa Chrystusa: „Bo ubogich zawsze macie u siebie (…)”5. Inicjatywy pomocy ubogim, a także szerzej; osobom ciężko chorym i starszym są szczególnie wspierane przez zwykłych Polaków, także tych prowincji – do takiej działalności najłatwiej też będzie zwerbować osoby, chcące nieodpłatnie poświęcić swój czas i energię by pomagać przy jakimś przedsięwzięciu. Dopiero mając do dyspozycji grupę oddanych wolontariuszy i wypracowane doświadczenia, można rozwijać działalność na innych polach, niż klasyczna dobroczynność. W wielu przypadkach jednak będzie to utrudnione ze względu na konieczność wypracowania „od zera” postaw związanych z działaniem na rzecz lokalnej społeczności. Daje się jednak zauważyć potencjał w zagospodarowaniu tematyki problemów rolników czy edukacji dot. historii lokalnej.
1. Dane dostępne po użyciu wyszukiwarki KRS, dostępnej na stronie internetowej: https://wyszukiwarka-krs.ms.gov.pl/
3. Dane z witryny Urzędu Statystycznego w Krakowie, dostępne na stronie internetowej: https://krakow.stat.gov.pl/zakladka2/
4. Dane Urzędu Statystycznego w Lublinie dostępne w witrynie: https://lublin.stat.gov.pl/vademecum/vademecum_lubelskie/portrety_gmin/powiat_zamojski/gmina_miaczyn.pdf.
5. J 12, 8, Biblia Tysiąclecia Online, Poznań 2003.
Wolontariat – ciemna strona o której mało kto mówi
Alicja Król
Wolontariat przez wielu młodych ludzi postrzegany jest jako „łatwy sposób uzyskania wpisu w CV”. Mówi się, że wolontariusz zapisuje się na wydarzenie, pomaga przy nim dostając na sam koniec certyfikat i kolokwialnie rzecz mówiąc ma zapis, że czymś się zajmował. Dlatego wśród wolontariuszy najłatwiej znaleźć młodych ludzi, dokładniej uczniów szkół podstawowych czy liceów oraz studentów.
Grupa docelowa do której wiele wolontariatów jest kierowana nastawiona jest na to, że dany wolontariusz ma dość dużo czasu, jest dyspozycyjny lub nie ma zbyt wielu rzeczy do zrobienia. W myśl tej zasady jeśli mamy ucznia szkoły podstawowej lub liceum, możemy mieć większe prawdopodobieństwo, że w czasie wakacji dana osoba jest dostępna czasowo aby pomóc przy dany wydarzeniu, nie ma zbyt wielu obowiązków domowych. W czasie roku szkolnego sprawa delikatnie się komplikuje bo dochodzi odrabianie zadań domowych czy godziny spędzone w placówce edukacyjnej. Jeśli chodzi o studentów sytuacja wygląda bardzo podobnie z jednym uzupełnieniem – student ma mniejszą liczbę obowiązkowych zajęć.
Dochodzimy więc do sytuacji, którą zna pewnie wiele osób działających jako wolontariusze. Zapisujemy się na wydarzenie opisane wspaniale na stronie dla wolontariuszy, przychodzimy na dane wydarzenie i zderzamy się z rzeczywistością, bo wiele aspektów wcale nie wygląda tak wspaniale jak pisze w teorii.
Tutaj dochodzimy do gorszej strony wolontariatu o której mówi się w kuluarach lub wcale aby nie zburzyć wizji wolontariatu. Jedną z takich rzeczy jest to, że nie doświadczony wolontariusz ma zawsze osobę, która zarządza wolontariuszami i koordynuje ich pracę tzw „Koordynator wolontariatu”. Z założenia jest to osoba, która rozumie cel działania, biegle posługuje się lokalizacją oraz wszystkimi informacjami dotyczącymi danego wydarzenia i jest w stanie odpowiedzieć na każde pytanie początkującego wolontariusza. Często jednak wygląda to zupełnie inaczej. Wolontariusz wielokrotnie pozostawiony jest bez odpowiedzi na podstawowe pytania, ponieważ koordynator ma sam trudności w zrozumieniu sytuacji w której się znalazł. Sam koordynator dostał od organizatora wydarzenia kiepskie przygotowanie oraz przeszkolenie przez co sam ma problemy, żeby dobrze przekazać wiedzę zagubionemu wolontariuszowi.
Właśnie wtedy do wolontariuszy przychodzi poczucie niedocenienia oraz często brak motywacji do dalszego działania w wolontariacie na danym wydarzeniu. Należy pamiętać, że wolontariusz to też człowiek i po błędach komunikacyjnych czy nie docenieniach ze strony organizacji danego wydarzenia automatycznie spada chęć pracy i działania. Często widać to na wydarzeniach sportowych. Duży przepływ ludzi wymaga od wolontariuszy zgrania, szybkiego działania oraz chęci i motywacji do wielokrotnie kilkugodzinnego bycia „na wysokich obrotach”. Tacy wolontariusze często traktowani są skrajnie źle przez uczestników danych wydarzeń sportowych – najczęściej przez szybkie tempo danego wydarzenia. Każdy wolontariusz widzi zachowanie osób, dla których jest w danym miejscu. Przecież gdyby nie wolontariusze wielu wydarzeń, organizatorzy nie byliby w stanie zorganizować. Niestety wielu tego nie zauważa co wiąże się ze spadkiem chęci pomocy przez wolontariuszy.
Przy organizacji danych wydarzeń, już na etapie spotkań czy szkoleń dla wolontariuszy rozdawane są zadania. W gestii koordynatora leży to aby podzielić zadania równomiernie do poziomu trudności i dopasować do nich właściwą ilość wolontariuszy potrzebnych przy danym stanowisku pracy. Niestety wielokrotnie zdarza się, że przy jednym stanowisku brakuje osób, zaś wolontariusze nie mają chwili odpoczynku a przy drugim wolontariuszy jest za dużo i część z nich się nudzi. Koordynator w takim wypadku powinien zmienić ilość osób i poprosić kilku wolontariuszy o zmianę stanowiska jednak często przez natłok obowiązków samego koordynatora takie sytuacje są niezauważalne, co może demotywować wolontariuszy do dalszej pracy wolontariackiej na innych wydarzeniach.
Skupmy się również na wydarzeniach gdzie pomoc wolontariuszy jest systematyczna i długoterminowa. Tutaj jednym z problemów jest wysoka rotacja wolontariuszy co stanowi dość duże wyzwanie dla organizatorów danego wydarzenia. Częsta zmiana osób w zespole może prowadzić do destabilizacji danych zadań, co wpływa na jakość pracy wolontariuszy czy relacje z organizatorami bądź koordynatorem wolontariatu. Nowi wolontariusze muszą przejść proces adaptacji w zespole co wielokrotnie nie jest łatwe, przez dołączenie do zgranych zespołów. Taki brak ciągłości i nowe osoby pojawiające się w zespole mogą utrudnić budowanie zaufania grupowego czy dogadania się w grupie. Dlatego koordynatorzy lub organizatorzy powinni stawiać na integrację i szkolenia nowych osób lecz często tak się nie dzieję.
Jednym z ostatnich problemów o których mówi się rzadko lub wcale to problemy z uznawaniem pracy wolontariackiej. Wiele organizacji, którzy korzystają z pomocy wolontariuszy ma problemy z systemem doceniania, co często sprawia, że wolontariusze czują się niedocenieni lub pomijani. Bez braku docenienia ich wkładu może zniechęcić wolontariuszy do dalszej współpracy z daną organizacją lub ogólnie do formy jaką jest wolontariat. Dobrym przykładem jaki można podać na nagrodzenie wolontariuszy jest chociażby wolontariat na Namiotach Wyklętych w Stowarzyszeniu Studenci dla Rzeczypospolitej. Po zakończonym wolontariacie na danym wydarzeniu koordynator dziękuję każdemu wolontariuszowi z osobna, wręcza dyplom oraz niejednokrotnie coś słodkiego, co powoduje zachęcenie do dalszej pracy. Jednak w wielu organizacjach nadal traktuje się wolontariusza na zasadzie jednorazowej współpracy, ponieważ taki wolontariusz nie wraca więcej na kolejne wydarzenie czując brak chęci zaangażowania w dalsze działania.
Jednak pomimo wielu negatywnych rzeczy, które spotykają wolontariuszy, i o których oni sami rozmawiają między sobą nie informując o tym szersze grono osób, wielu wolontariuszy działa wiele lat na zasadzie pracy wolontariackiej nie poddając się i szukając organizacji, która będzie traktowała ich pracę oraz ich samych należycie dobrze.
Można również na przestrzeni lat zauważyć wzrost świadomości potrzeb wolontariuszy oraz coraz częstsze możliwości szkoleń dla koordynatorów wolontariatu, co w dużej mierze przyczynia się do lepszego traktowania osób zainteresowanych wolontariatem oraz lepszej koordynacji podczas samego wydarzenia i zarządzania zasobami ludzkimi.
Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej
Adres korespondencyjny:
ul. św. Filipa 23/3, 31-150 Kraków
WWW.STUDENCIDLARP.PL
Adres korespondencyjny oddziału warszawskiego:
Fundacja im. Janusza Kurtyki
Areszt Śledczy Warszawa-Mokotów
ul. Rakowiecka 37
02-251 Warszawa
z dopiskiem "do Stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej"