W różnorodności siła - jak wykorzystywać różne umiejętności wolontariuszy
Krzysztof Kiśluk
Jako wolontariusz Studentów dla Rzeczypospolitej, miałem przyjemność uczestniczyć w studyjnym wyjeździe do Brukseli, w trakcie którego mieliśmy okazję poznać działalność organizacji WYA, co było doskonałym doświadczeniem, pokazującym jak mogą działać inne organizacje, oparte o pracę wolontariuszy. Jednak dla mnie osobiście największą wartością wyjazdu była możliwość zobaczyć jak talenty różnych członków naszej grupy się uzupełniają i dają efekt synergii.
Dla przykładu jako osoba zainteresowana przede wszystkim historią, przygotowałem dla reszty "drużyny" ciekawostki historyczne na temat Belgii i samej stolicy tego państwa.
Kolega, który dobrze orientuje się w terenie, służył nam za "mapę", i dzięki jego zdolnościom nie musieliśmy korzystać z nawigacji, co poskutkowało tym, że bardziej aktywnie zwiedzaliśmy miasto, ucząc się świadomie jak się po nim poruszać.
Inna koleżanka mówi biegle po francusku, dzięki czemu niezrozumiałe dla większości grupy słowa na witrynach sklepowych przestawały być dla nas tajemnicą.
Ale jak to się ma do wolontariatu?
Wyjazd ten zainspirował mnie do postawienia w mojej głowie tezy, że każdy wolontariusz jest wartością nabytą, i każdy ma umiejętności, które mogą być niekoniecznie zawsze potrzebne, ale w jednej i konkretnej sytuacji, okażą się niezbędne dla całej grupy.
Dlatego nasunął mi się wniosek, by w miarę możliwości organizować w ramach integracji i samoedukacji wolontariuszy jak najwięcej "niecodziennych" aktywności, które pomogą każdemu członkowi społeczności wolontaryjnej zabłysnąć i poczuć się potrzebnym ekspertem w danej dziedzinie.
Uważam, że takie wyjazdy są idealnym przykładem takie aktywności, ponieważ rzuca ona wolontariuszy na "głęboką wodę" obcego środowiska, w którym zainteresowania każdego członka okażą się, cennym nabytkiem.
Aczkolwiek niekoniecznie trzeba od razu gdzieś wyjeżdżać, może wystarczy pójść do muzeum w naszym mieście, by jeden z wolontariuszy okazał się ekspertem w danej dziedzinie, co zainspiruje całą grupę do organizacji wydarzenia powiązanego z danym tematem?
Dodatkowo w grupie zaprzyjaźnionych osób, którą niewątpliwie stanowi nasz wolontariat, możemy dzielić się naszymi specjalnościami, i wspierać się nawzajem. Dla przykładu nawet ja pomimo 6 lat nauki francuskiego, nie miałem odwagi by się odezwać w obcym kraju, dzięki poradom i wsparciu bardziej obeznanej koleżanki, miałem możliwość się przełamać i spróbować mówić coś samemu.
Uważam, że takie doświadczenie pomaga w organizacji wydarzeń - gdybym chciał zorganizować wydarzenie powiązane z historią sztuki, już wiem że jedna z naszych wolontariuszek jest ekspertką w tym temacie, gdybym chciała zorganizować bieg na orientacje, wiem że inny kolega będzie niezastąpiony w tego typu działaniu.
Chcę także dodać, że niezwykle cenną w mojej ocenie kwestią jest możliwość budowy zaufania pomiędzy wolontariuszami jakie daje przebywanie razem w obcym mieście. Wydaje mi się, że nie ma lepszego sposobu na budowanie więzi pomiędzy członkami grupy, niż właśnie wspólne wyjazdy.
Zaznaczę także, że w epoce informacyjnej, bycie wolontariuszem wymaga znajomości w wielu niespodziewanych dziedzinach, i jedyną opcją by sprostać ciągle pojawiającym się wyzwaniom jest właśnie możliwość przydzielenia zadania osobie która jest obeznana w temacie. I dlatego uważam, że należy w taki sposób należy dobierać wolontariuszy, by ich umiejętności uzupełniały się.
Podsumowując, uważam że każdy wolontariusz, ze swoimi unikalnymi umiejętnościami i zdolnościami, jest niezwykle cenny dla grupy, i pomaga rozwijać ją na coraz to nowe sposoby.
Ponadto jestem zachwycony jak dzięki temu wyjazdowi mogłem zobaczyć że "w różnorodności siła" i jak każda osoba może przyczynić się do ogólnej jakości wspólnej pracy.